Izba jakiej pamięci i pamięci czego?
Profesor Marcin Kula w swoim artykule porusza kwestię pamięci i interpretacji jej znaczenia.
Rozejrzyjmy się po własnym mieszkaniu. Przecież ono jest jedną, wielką (nawet jeśli jako mieszkanie przymałą!) izbą pamięci. Tu stoi fotografia rodziców, a tam moja własna z czasów, gdy byłem piękny i młody. Tam książka, do której od lat nikt nie zaglądał, ale tak mi się podobała w dzieciństwie, że jej nie wyrzucam. W szafce kuchennej jakieś filiżanki, które były jeszcze w mieszkaniu dziadków… Pamiętam jednak, jak to i owo wyrzuciłem. Nikt wszystkiego – i to z kolejnych pokoleń – nie jest w stanie trzymać wiecznie. Trudno chować w szafie ubrania, których dziś już nikt nie nosi. Sam zachowuję masę krawatów po Ojcu i własnych. One zajmują mało miejsca, więc je trzymam jako pamiątki – ale poza bardzo szczególnymi okazjami żadnego przecież dziś nie zakładam.
Można powiedzieć więcej. Niektóre rzeczy, nawet o wartości pamiątkowej, wyrzucamy celowo. Chyba rzadkie jest zagospodarowywanie się w nowym związku przy trzymaniu ciągle na ścianie fotografii dawnej sympatii. Nawet nowi ministrowie z galerii fotografii poprzedników na korytarzu swego urzędu nieraz usuwają zdjęcia tych, których nie znosili. Chwalę moją instytucję, Uniwersytet Warszawski, że nie poszła taką drogą. Galeria portretów rektorów jest pełna i nienaruszalna. Pozostają w niej nawet ci, którzy ani trochę nie rozsławili uczelni. I taka powinna być w moim przekonaniu każda lokalna Izba Pamięci.
Izba Pamięci to nie jest obiekt dydaktyczny. Jeśli – nawet bez tak sformułowanego celu – służy dydaktyce, to raczej poprzez pomoc w rozwijaniu krytycznego myślenia, a nie budowanie dumy z własnej społeczności. Mój stosunek do takiej Izby jest podobny do mojego wyobrażenia roli muzeów historycznych. Mają pokazywać, przybliżać minioną rzeczywistość, mają stawiać pytania, a nie być „ołtarzem” ojczyzny lub miejscowości.
Izba Pamięci powinna być po pierwsze miejscem gromadzenia możliwie wszystkich pamiątek i, szerzej, świadectw przeszłości danej miejscowości (…); powinna pokazywać przeszłość taką, jaką jesteśmy w stanie odtworzyć w zarysowywanym obrazie, a nie taką, jaką chcielibyśmy, żeby była. Izba to nie pomnik. W miejscowościach na Ziemiach Zachodnich i Północnych powinna pokazywać zarówno przeszłość niemiecką, jak wojnę, a później przeszłość polską, także stosunki między grupami. (…) O tym wszystkim trzeba mówić – wielostronnie. W miarę możliwości Izba powinna pokazywać moment zmiany ludności, dramatyczne migracje, często bardzo dyskusyjne klasyfikowanie kto może pozostać. Powinniśmy dostrzec trudności ludzkich decyzji, kłopoty związane z aklimatyzacją nowo przybyłych, konflikty starych i nowych mieszkańców (albo strachliwe milczenie starych), także szaber… (…)
W Izbie Pamięci, na fotografiach lub makietach, pokazywałbym kościoły różnych wyznań, także synagogi. Przedstawiałbym komunikację, drogi i związki danej miejscowości z innymi. Ewentualnie także jej związek z wydarzeniami ogólnokrajowymi. (…)
W Izbie Pamięci lub w terenie trzeba przypominać nie tylko wydarzenia miłe pamięci, ale także kompromitujące. (…)
Bardzo chciałbym widzieć w Izbie Pamięci, jak mieszkańcy dawniej żyli i pracowali. Oczywiście nie sposób tam zorganizować skansenu. Jeśli jednak zachowały się jakieś pamiątki i fotografie, to powinno znaleźć się dla nich miejsce. W końcu, poza zawieruchami, człowiek żyje dniem codziennym – mieszka, myje się, je, pracuje, zarabia (oby dobrze!), kupuje różne rzeczy… Fotografia pełnego sklepu tak samo zaświadcza o naszym życiu, jak fotografia sklepu mięsnego z pustymi hakami i kolejką ludzi, czekających na dowóz zaopatrzenia.
Izba powinna służyć także jako miejsce zbierania tekstów pisanych. Powinny być zachowywane nie tylko teksty auto-rów, mających ambicje literackie, bądź dzienniki, ewentualnie pamiętniki. Warte zatrzymania są nawet wypracowania i zeszyty szkolne. Niektóre dziecięce wypracowania z lat stalinowskich są fantastycznie ciekawe – jako źródło do poznania czego dzieci wówczas uczono. W niektórych miejscowościach istniała lokalna prasa, bądź powstawały druki okazjonalne. Też warto je gromadzić, bowiem nie jest powiedziane, że na pewno zachowały się w bibliotekach, gdzie teoretycznie powinny być.
Archiwa państwowe wszystkiego nie zgromadzą. (…) Zainteresowania historyków ewoluują i zniszczenia niejednych źródeł żałujemy i będziemy żałować. Archiwa Społeczne oraz Izby Pamięci mogą nam pomóc. Jako historyk i to – poniekąd – czasów najnowszych, z pełnym przekonaniem uważam, że ich potrzebujemy.
prof. Marcin Kula
Uniwersytet Warszawski emeritus